Secondhand
to miejsce, które uwielbiam. Nie wiem czy to dlatego, że ostatnimi
czasy tylko tam, pozwala mi bywać mój portfel, czy może dlatego,
że to skarbnica oryginalnych ubrań. Lumpeks, szmateks, ciucholand –
Bóg jeden wie ile jeszcze istota ludzka wymyśli określeń dla
Świątyni, którą każda szanująca swój portfel zakupoholiczka
odwiedza przynajmniej raz w tygodniu. Ja – studentka drugiego roku
dziennikarstwa, na co dzień sprzedająca bardzo popularny napój z
bąbelkami staram się odwiedzać lumpeks co najmniej dwa razy w
tygodniu. Z ręką na sercu powiadam Wam więc, że jestem
praktykującą zakupoholiczką. Wręcz zagorzała ze mnie
lumpeksiara. Uwielbiam tą sztukę – łowienie lumpeksowych
perełek. Choć nie jest to wcale łatwe, proste i przyjemne. W
wielkim skrócie. Dzień dostawy – świeżutkie, może nie pachnące
nowością, ale za to piękne szmatki spokojnie wiszą na wieszakach.
W pomieszczeniu panuje nerwowa cisza. Obsługa zerka na zegarek.
Zaraz dziesiąta. Na miejsca, gotowi do startu, start! Drzwi
otwierają się. Polowanie rozpoczęte. Wrzaski, krzyki, wielki
hałas. Gdzie się podziała cisza ogarniająca całe pomieszczenie
dosłownie kilka minut temu? Sprawczyniami całego zamieszania są i
stare, i młode, i grube, i chude. Kobiety w dwunastocentymetrowych
obcasach oraz te, które nie rozstają się z trampkami. Kobiety z
starannie wykonanym makijażem oraz te, które dopiero co wstały z
łóżka. Z lumpeksiarstwem nie można walczyć. Zapamiętaj. Zawsze
jesteś przegrana. Płeć piękna przeciska się pomiędzy
wieszakami, popychając siebie nawzajem. Kto pierwszy, ten lepszy.
Podstawowe prawo dżungli. Tutaj nie pomogą Tobie ładne nogi, czy
piękny uśmiech. Ba, mogą nawet zaszkodzić. Kobietki polują z
miną zaciętego myśliwego, czając się na najlepsze kąski.
Nieważne, że Jej rozmiar to 44, a bluzka, która jest spełnieniem
Twoich marzeń (oczywiście w rozmiarze 36) wędruje w Jej koszyku.
A nuż uda się wcisnąć. Tobie pozostaje tylko oczekiwanie pod
przymierzalnią. Co do przymierzalni, to właśnie tam odbywa się
druga część polowania. W kolejce widzisz kto, jaką zdobycz
upolował - co można by było ewentualnie przygarnąć. Wtedy budzi
się w Tobie prawdziwy zwierz. Za wszelką cenę chcesz zdobyć tą
spódniczkę. Tą, która śni ci się po nocach – skórzaną,
ołówkową, w kolorze czerwonego wina. Wiesz, że to jedyna okazja
aby ją zdobyć. W końcu studencki portfel nie pozwala Tobie na
takie szaleństwo w zwykłym sklepie. Cichutko błagasz, modlisz się,
prosisz – aby ta spódnica była jej za ciasna. Jeśli masz
odrobinę odwagi, pytasz kobietę o obiekt Twoich westchnień.
Jednak, takim zagraniem nic nie wskórasz. Nie warto. Jeśli zaś,
jesteś niezłą aktorką – spróbuj wmówić kobiecie, że w tej
spódnicy wygląda okropnie. Choć znając życie, na jej widok dech
zapiera. Każda wizyta w dżungli uczy mnie czegoś nowego. Ubarwia
moje szare, studenckie życie. W końcu gdzie indziej, jak nie w
Świątyni znalazłam swojego ulubione kobaltowe szpilki?
Lumpeksy są rzeczywiście rajem i znaleźć w nim można naprawdę piękne i oryginalne rzeczy tylko jeśli ma się dobre oko i refleks :) Sama jestem uzależniona od zakupów w tych oto sanktuariach odzieżowych ;)
Lumpeksy są rzeczywiście rajem i znaleźć w nim można naprawdę piękne i oryginalne rzeczy tylko jeśli ma się dobre oko i refleks :)
OdpowiedzUsuńSama jestem uzależniona od zakupów w tych oto sanktuariach odzieżowych ;)
Piękny kolor sukienki :)
Pozdrawiam
Elle
Jaka wspaniała sukienka! <3 lumpexy!
OdpowiedzUsuńnieźle napisane - zgadzam się co do słowa
OdpowiedzUsuńI jako wyznawczyni tej samej ideologii - upolowałam dziś w nowoodkrytym ciuchu tunikę i kieckę. Ha.
bajeczna jest ta sukienka!
OdpowiedzUsuńkocham takie fasony <3 slicznie wygladasz :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńrietty induction snagoff pokey kamma superbe fosdick discommode hangs
OdpowiedzUsuńdora online games
Love this! ♥
OdpowiedzUsuńYou are making me jealous, pretty!
adoorablee.blogspot.com